Krytyczka, gościni i sędzina – o feminatywach w języku polskim

Temat żeńskich nazw w języku polskim nie jest wyłącznie zagadnieniem gramatycznym. Wraca jak bumerang przy różnych okazjach i przybiera formę sporu światopoglądowego. Tak było pod koniec zeszłego roku ze słowem posłanka, które na nowo wzbudziło burzliwą dyskusję nad tym, czy sensowne jest tworzenie żeńskich odpowiedników zawodów i funkcji, a nawet na temat tego, czy język polski na taką kreatywność pozwala. Prześledźmy więc argumenty za i przeciw, oddajmy głos ekspertom, a potem zobaczmy, jak język polski radzi sobie z tym zagadnieniem słowotwórczo.

Argument 1: Przeciwnicy tworzenia żeńskich odpowiedników kiedyś wyłącznie męskich form (takich jak prezydentka, premierka czy marszałkini) twierdzą, że do tej pory język polski radził sobie świetnie z odróżnianiem kobiety i mężczyzny pełniących dane funkcje poprzez dodawanie słowa pani przed formą męską. Mówiliśmy o pani prezydent, pani premier czy pani marszałek i nie było wątpliwości, że urząd ten pełni kobieta. Feminatywy niszczą tradycję językową.

Kontrargument: Rada Języka Polskiego przypomina, że z problemem tworzenia żeńskich form nasz język zmaga się od stu lat. Na początku XX wieku feminatywy używane były nagminnie, a zwyczaj dodawania słowa pani lub podkreślania żeńskości poprzez formy gramatyczne typu: nasza dyrektor powiedziała stał się powszechny dopiero w czasach PRL-u. Posłanka jest więc starsza od pani poseł i gdybyśmy zmuszeni byli wybierać, to tej pierwszej należy się miano formy tradycyjnej.

Argument 2: Tworzenie żeńskich odpowiedników zawodów poprzez dodawanie sufiksu –ka odbiera im powagi. Pani doktor brzmi poważniej niż doktorka, podobnie panią profesor czy panią inżynier będziemy traktować z większym szacunkiem niż profesorkę czy inżynierkę.

Kontrargument: Polskie przyrostki są wielofunkcyjne. Sufiks –ka może zdrabniać i dużego kota zmienić w słodkiego kotka, a dorosłego Tomasza przerobić na małego Tomaszka. Może być elementem wyrazów określających narzędzia (konewka, łopatka). Może też stworzyć formę żeńską od słowa kelner czy fryzjer. Co ciekawe, użytkownicy języka nie mają raczej problemu z utworzeniem żeńskich nazw zawodów o niższym statusie społecznym (kasjerka czy asystentka nas nie rażą), sprawa robi się bardziej skomplikowana, kiedy mówimy o bardziej prestiżowych zawodach.

Argument 3: Żeńskie formy, takie jak pilotka czy reżyserka, a nawet przytoczona wcześniej posłanka tworzą zamieszanie i są źródłem niejasności. Pilotka to przecież czapka, reżyserka to pomieszczenie dla reżysera, a posłanka kojarzy się niektórym z… kanapą.

Kontrargument: Język polski dobrze sobie radzi z homonimami. Pilot to zarówno osoba, która steruje samolotem, jak i urządzenie sterujące, np. do telewizora. Tak samo jest z zamkiem czy kluczem. Nie mamy trudności, żeby rozpoznać, do którego z przedmiotów odnosi użyte w kontekście słowo. Dlaczego z żeńskimi formami (kominiarka czy kontrolerka) mamy więc problem?

Pora postawić sobie pytanie: czy to tylko negatywne nastawienie (różnie motywowane) do używania żeńskich form sprawia, że wiele z nich nadal budzi kontrowersje? A może jest coś w samym języku, co sprawia, że feminatywy są dla użytkowników języka kłopotliwe?

Jak tworzymy formy żeńskie?

Żeńskie nazwy zawodów, tytułów i stanowisk tworzymy zawsze od ich męskiego odpowiednika. W języku polskim nie ma jednego typu słowotwórczego, który pozwoliłby na tworzenie form żeńskich od nazwy zawodu. Mamy jednak do dyspozycji następujące sposoby (w kolejności od najbardziej popularnego do najmniej):

  1. dodanie sufiksu – ka (na przykład: aktorka, fizyczka, psycholożka, krytyczka, dentystka, pełnomocniczka, żołnierka)
  2. dodanie sufiksu –yni/-ini (między innymi: naukowczyni, marszałkini, sprzedawczyni, wychowawczyni, gościni)
  3. zamiana deklinacji męskiej na żeńską (deputowany – deputowana, księgowy – księgowa, minister – ministra)
  4. dodanie sufiksu –owa (najpopularniejsze formy to: szefowa i krawcowa)
  5. dodanie sufiksu –ina (sędzina czy wojewodzina)

Wygląda na to, że język polski daje nam dużo możliwości tworzenia feminatywów. Niektóre formy mogą jednak powodować pewne opory przed ich użyciem, co wynika między innymi z:

  1. a) pojawienia się trudnej do wymówienia grupy spółgłoskowej w słowach: architektka czy adiunkta (ale słowo zmarszczka nie budzi już właściwie żadnych emocji)
  2. b) wieloznaczność przyrostków –owa i –ina, które mogą określać żonę sędziego, szefa czy wojewody
  3. c) niejasność co do poprawności form ministra i premiera (końcówka –r podpowiada, by użyć podobnej reguły, co w przypadku słów: inżynier-inżynierka, aktor-aktorka, tutaj jednak odwołano się do łacińskiego pochodzenia słów i użyto wzorca tego języka)

Mimo pewnych trudności, jakie może przysporzyć tworzenie żeńskich nazw zawodów czy stanowisk, trzeba odrzucić argument przeciwników feminatywów stojący za tym, że język polski nie posiada wystarczających reguł do ich konstruowania. Nie zmienia to faktu, że wiele z nich dopiero walczy o swoje miejsce w polszczyźnie, a ta – jak żywy twór – łatwo nie poddaje się nawoływaniom i potrzebie odzwierciedlenia równej pozycji kobiet i mężczyzn w języku.

Co mówić obcokrajowcom uczącym się języka polskiego?

W podręczniku do nauki polskiego „Polski krok po kroku” już w lekcji piątej pojawiają się żeńskie odpowiedniki zawodów. Już na tak wczesnym etapie nauki uczniowie mogą poczuć, że język jest żywy, otwiera się na nowe słowa i ewoluuje. Dobrze pokazać uczniom tę różnorodność i pozostawić im wybór, czy chcą mówić: inżynierka czy pani inżynier, architektka czy pani architekt, pani minister czy ministra.

Źródła:

Stanowisko Rady Języka Polskiego przy Prezydium PAN w sprawie żeńskich form nazw zawodów i tytułów (25 XI 2019 r.)

(http://www.rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1861:stanowisko-rjp-w-sprawie-zenskich-form-nazw-zawodow-i-tytulow&catid=98&Itemid=58)

Grochowska, A. Wierzbicka, Produktywne typy słowotwórcze nazw żeńskich we współczesnej polszczyźnie (https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&cad=rja&uact=8&ved=2ahUKEwjdpIny3cXpAhUGlxQKHVx-Dy8QFjAAegQIAhAB&url=http%3A%2F%2Fcejsh.icm.edu.pl%2Fcejsh%2Felement%2Fbwmeta1.element.hdl_11089_17391%2Fc%2F4-045_055-Grochowska__Wierzbicka.pdf&usg=AOvVaw2olJvj4KXRPxetHiXURjr0)

Autor: Paulina Kuc

Dodał Paulina Kuc w dniu 26-05-2020 · Opublikowano w kategorii Dla nauczyciela języka polskiego, Język polski
Udostępnij ten post
Znane i „lubiane” błędy językowe w polskiej mowie

Jak wiadomo język polski nie jest prostym językiem. Nawet rodowici Polacy mają trudności z niektórymi występującymi w polszczyźnie sformułowaniami i zwrotami. Read more

Czym są i skąd się wzięły frazeologizmy?

Według słownika języka polskiego związek frazeologiczny to utrwalone w danym języku połączenie wyrazów, którego znaczenie nie wynika ze znaczeń tych wyrazów. Read more

O małej pomocy dydaktycznej, która może uratować niejedną lekcję

W co powinien zainwestować lektor języka polskiego rozpoczynający swoją karierę? W zestaw podręczników? W duże segregatory, gdzie będzie przechowywał materiały? Read more

Jedna odpowiedź do “Krytyczka, gościni i sędzina – o feminatywach w języku polskim”

  1. pestka pisze:

    Zauważyliście, że zawsze są to chirurżki, naukowczynie, docentki, językoznawczynie, filolożki, marynarki … a nigdy nie: nieukinie, gamońki, jełopki, ciulki, ćwoczki ….? 😀 😀 😀

Dodaj komentarz: