Kategoria: Opowiadania

16 lipca 2020

WIELE HAŁASU O…

Majonez, kukurydza, groszek… – niska, otyła kobieta w znoszonych butach i ogromnych drucianych okularach wyciąga z kieszeni pomiętą karteczkę. Obraca ją do góry nogami, przysuwa do oczu, znów odsuwa, mruczy cicho chwyta za rączkę wypakowanego po brzegi wózka i z pewną trudnością zaczyna go pchać w kierunku alejki z nabiałem.
– Masło… och, okazyjna cena, lepiej sprawdzić skład, Kaziu zawsze mówi, że nie sprawdzam składu. No proszę, co można próbować wcisnąć człowiekowi przekonanemu, że kupuje masło.
– Mogę jakoś pomóc, potrzebuje pani pomocy? – młoda sprzedawczyni z plakietką, która informuje, że dopiero się uczy, przypatruje się przyjaźnie otyłej kobiecie.

WIELE HAŁASU O…

czytaj wpis

liczba wyświetleń: 676

13 czerwca 2020

Pokochać Polskę

O Polsce dowiedziałem się przez przypadek. W 2010 roku, gdy miałem 11 lat, rodzice postanowili na nowo się w sobie zakochać, a w tym celu koniecznie musieli wyruszyć w podróż. Nigdy nie lubili dalekich wędrówek, teraz myślę, że bali się opuszczać swojego kraju. Prawie od razu zdecydowali się na Hawaje. Nigdy nie chcieli wyjeżdżać poza granice USA. Odkąd pamiętam, byli absolutnie zakochani w naszej ojczyźnie, cenili sobie wszystko, co amerykańskie. Oglądali jedynie Hollywoodzkie filmy, rozmawiali tylko o sytuacji politycznej w USA, dowodzili wyższości lokalnego jedzenia – muszę dodać, że pizzę i taco również uważali za lokalne. Gdy ktoś ich pytał o pochodzenie, zawsze z niesamowitą dumną odpowiadali, że są „Amerykanami z dziada pradziada”. Nigdy nie przyznawali tego wprost, ale gardzili emigrantami, gardzili tym, co obce i nieznane. A ja obserwowałem, uczyłem się określeń „Meksykaniec”, „Polaczek” i wypróbowywałem je na szkolnych korytarzach….

Pokochać Polskę

czytaj wpis

liczba wyświetleń: 800

7 marca 2020

Parę wspomnień o Klarze

Cały pokój wypełniają pudła. Jest ich kilkanaście, może więcej, wszystkie w wyblakłym brązowym kolorze, wszystkie otwarte, wyczekujące. Większość z nich jest pusta, tylko w niektórych znajdują się pojedyncze rzeczy. Z parapetu z cichym tąpnięciem zeskakuje kot. Przechadza się pomiędzy kartonami, ociera się o nie, na każdym zostawiając odrobinę kociego zapachu. Dokonawszy obchodu pokoju wskakuje na łóżko i usadawia się na klatce piersiowej śpiącej dziewczyny. Dziewczyna porusza się delikatnie, mruczy coś pod nosem, spod kołdry wysuwa się mała stopa z pomalowanymi na różowo paznokciami. Koty uwielbiają stopy wysuwające się spod kołdry.

Parę wspomnień o Klarze

czytaj wpis

liczba wyświetleń: 508

8 stycznia 2020

Nowe początki

W poczekalni jest ciemno. Na krzesełku obok mnie siedzi starsza pani w niebiesko-szarej chustce na głowie. Kaszle. W kącie stoi niewielka choinka przybrana ozdobami z kolorowego papieru. Cóż, na oddziale onkologii też się obchodzi Boże Narodzenie. Mężczyzna czytający gazetę dyskretnie ociera łzę z policzka. Odwracam głowę. Wiem, że nie powinnam patrzeć. Cóż, jest wiele rzeczy, których nie powinno się robić. Nikt mi jednak nie powiedział, jak zachowywać się w takich okolicznościach. Co wypada, gdy siedzi się w poczekalni pełnej nieuleczalnie chorych osób?

Nowe początki

czytaj wpis

liczba wyświetleń: 448

2 listopada 2019

Parę słów o mojej mamie

Miałam 45 lat, gdy moja mama zachorowała na Alzheimera. Z początku nikt niczego nie zauważył – owszem, gubiła klucze, myliła imiona wnuków, zapominała odpisać na maila. Potem zaczęła zapominać słów. Najpierw tych bardziej wyszukanych, mówiła dobry zamiast przepyszny, inny zamiast wyjątkowy. To też nie dziwiło specjalnie, pochodziła z prostej, imigranckiej rodziny i nigdy nie miała talentu do języków. Do lekarza zaprowadziliśmy ją po tym, jak wyszła rano do sklepu i nie wróciła. Znaleźliśmy ją pod wieczór – ja ją znalazłam. Siedziała na ławce pod sklepem i trzęsła się z zimna. Gdy mnie zobaczyła, po policzku spłynęła jej mała łezka. Żadna z nas nic nie powiedziała, wzięłam ją pod rękę i zaprowadziłam do mieszkania. Następnego dnia poszła do lekarza.

Parę słów o mojej mamie

czytaj wpis

liczba wyświetleń: 1 485

1 sierpnia 2019

STARE (DOBRE) MAŁŻEŃSTWO

Nie mogę powiedzieć, że byłem szczególnie smutny, gdy Basia oznajmiła mi, że wyjeżdża do sanatorium. Od dawna marzył mi się spokój, marzyło mi się trochę czasu bez niej. Miałem dość jej oceniającego spojrzenia przesuwającego się po moim (niezbyt szczupłym) brzuchu, dość moralizatorskich komentarzy dotyczących strojów współczesnej młodzieży. Mnie tam te stroje nie przeszkadzały, lubiłem wyglądać przez okno, patrzeć na radosne dziewczęta w sukienkach, na to jak się śmieją, cieszą latem i wakacjami. Przypominały mi młodą Basię, nasze pierwsze wakacje, dzień kiedy ją poznałem. Była taka piękna z wielkimi błyszczącymi oczami, z szerokim uśmiechem, gdy tańczyła na tamtym weselu. Wszyscy przystawali, żeby popatrzeć. Każdy chciał z nią zatańczyć, ale nikt nie mógł zdobyć się na to, żeby podejść. Sam pewnie bym się nie zdobył, ale…. Nie powinienem o tym myśleć, tamta Basia już nie istniała.

STARE (DOBRE) MAŁŻEŃSTWO

czytaj wpis

liczba wyświetleń: 917

22 czerwca 2019

KILKA SŁÓW O DZIECIACH

Jestem prawie na czas – pięć minut to przecież żadne spóźnienie. Nie spieszę się za bardzo, nie ma sensu biec, nie chcę przecież wyglądać, jakbym dopiero przebiegła maraton. Zatrzymuję się na chwilę w szatni, buty na zmianę zdecydowanie nie wyglądają zachęcająco, więc rozglądam się naokoło, czy nie ma pani woźnej i w niezmienionych sandałkach idę do sali. Na świetlicy siedzi dziesięcioro dzieci, siedzą na małych niebieskich pufach i wpatrują się telewizor. Na środku leżą porozrzucane klocki, a w rogu pani Natalia składa rozsypane puzzle. Po jej minie wnioskuję, że musiało to być przynajmniej trzysta kawałków. Odchrząkam lekko i opiekunka podnosi na mnie wzrok.

KILKA SŁÓW O DZIECIACH

czytaj wpis

liczba wyświetleń: 743

6 czerwca 2019

TE KILKA MIEJSC

Siedział w parku i patrzył na dziobiące ziarna gołębie. Nie lubił ich, naprawdę go brzydziły. Z jakiegoś powodu uważał jednak, że muszą być głodne i koniecznie potrzebują jedzenia. Dlatego właśnie, choć czuł do nich obrzydzenie, sięgał co jakiś czas do kieszeni i rzucał im małe ziarenka. Spojrzał zaniepokojony na zegarek – zdecydowanie była spóźniona. Nie znosił czekać za długo, nie znosił gołębi chodzących koło ławki i nie znosił żaru lejącego się z nieba. Otarł spocone czoło chusteczką, rozejrzał się dookoła, znów spojrzał na zegarek. Nie miał komórki, od wielu lat nie uznawał takich urządzeń, lubił pisać listy zamiast SMS-ów, lubił stare stacjonarne telefony, lubił prawdziwe budziki i prawdziwe odtwarzacze muzyki. Westchnął i ponownie rozejrzał się dookoła.

TE KILKA MIEJSC

czytaj wpis

Jeden komentarz

liczba wyświetleń: 761

20 kwietnia 2019

ZA WSZELKĄ CENĘ

Kwiecień 1967r, Łódź
Akademik
Głowa opada jej na stos rozłożonych książek, podnosi ją pośpiesznie i znów zaczyna czytać.
„Achondroplazja, chondrodystrofia – genetycznie uwarunkowana, wrodzona choroba (o dziedziczeniu
autosomalnym dominującym) prowadząca do nieprawidłowego kostnienia śródchrzęstnego…”. Nie
ma szans, nie da rady zapamiętać nazw tych wszystkich chorób, objawów i substancji chemicznych.
Tyle, że musi… Nie ma innego wyjścia.
Rozlega się pukanie do drzwi i po paru sekundach do pokoju wchodzi pani Gienia z recepcji.
– Zastałam panią Krysię? – pyta niezbyt inteligentnie, bo w pokoju znajduje się tylko jedna dziewczyna
– w takim razie proszę do telefonu, jakiś pan dzwoni.
Krysia zbiera się pospiesznie, bo jest tylko jeden pan, który mógłby chcieć do niej dzwonić i co więcej
jest to jedyny pan, z którego telefonu bardzo by się ucieszyła. W połowie schodów wyprzedza
potężną panią Gienię i w dwóch skokach dobiega do telefonu.

ZA WSZELKĄ CENĘ

czytaj wpis

liczba wyświetleń: 619

1 kwietnia 2019

WSPOMNIENIA O PIOTRUSIU PANIE

Kiedy ktoś pyta mnie o moje pierwsze wspomnienia, czuję się zagubiona. Nie potrafię ich wyodrębnić spośród masy kolorowych obrazów, głośnych dźwięków i wspomnień domowych zapachów. Kiedy dociera do mnie woń ciasta z porzeczkami, wydaje mi się, że znałam ją od zawsze i choć wiem, że tak być nie mogło, nie potrafię powiedzieć, kiedy poczułam ją po raz pierwszy. Do czasu pójścia do szkoły podstawowej wspomnienia zlewają się i przenikają, nie dając się zlokalizować w czasie, nie dając się połączyć z miejscami ani osobami. Pierwszym wyraźnym obrazem z przeszłości jest rozpoczęcie szkoły podstawowej.

WSPOMNIENIA O PIOTRUSIU PANIE

czytaj wpis

liczba wyświetleń: 760