Tag: smutne opowiadanie

13 czerwca 2020

Pokochać Polskę

O Polsce dowiedziałem się przez przypadek. W 2010 roku, gdy miałem 11 lat, rodzice postanowili na nowo się w sobie zakochać, a w tym celu koniecznie musieli wyruszyć w podróż. Nigdy nie lubili dalekich wędrówek, teraz myślę, że bali się opuszczać swojego kraju. Prawie od razu zdecydowali się na Hawaje. Nigdy nie chcieli wyjeżdżać poza granice USA. Odkąd pamiętam, byli absolutnie zakochani w naszej ojczyźnie, cenili sobie wszystko, co amerykańskie. Oglądali jedynie Hollywoodzkie filmy, rozmawiali tylko o sytuacji politycznej w USA, dowodzili wyższości lokalnego jedzenia – muszę dodać, że pizzę i taco również uważali za lokalne. Gdy ktoś ich pytał o pochodzenie, zawsze z niesamowitą dumną odpowiadali, że są „Amerykanami z dziada pradziada”. Nigdy nie przyznawali tego wprost, ale gardzili emigrantami, gardzili tym, co obce i nieznane. A ja obserwowałem, uczyłem się określeń „Meksykaniec”, „Polaczek” i wypróbowywałem je na szkolnych korytarzach….

Pokochać Polskę

czytaj wpis

liczba wyświetleń: 799

7 marca 2020

Parę wspomnień o Klarze

Cały pokój wypełniają pudła. Jest ich kilkanaście, może więcej, wszystkie w wyblakłym brązowym kolorze, wszystkie otwarte, wyczekujące. Większość z nich jest pusta, tylko w niektórych znajdują się pojedyncze rzeczy. Z parapetu z cichym tąpnięciem zeskakuje kot. Przechadza się pomiędzy kartonami, ociera się o nie, na każdym zostawiając odrobinę kociego zapachu. Dokonawszy obchodu pokoju wskakuje na łóżko i usadawia się na klatce piersiowej śpiącej dziewczyny. Dziewczyna porusza się delikatnie, mruczy coś pod nosem, spod kołdry wysuwa się mała stopa z pomalowanymi na różowo paznokciami. Koty uwielbiają stopy wysuwające się spod kołdry.

Parę wspomnień o Klarze

czytaj wpis

liczba wyświetleń: 505

2 listopada 2019

Parę słów o mojej mamie

Miałam 45 lat, gdy moja mama zachorowała na Alzheimera. Z początku nikt niczego nie zauważył – owszem, gubiła klucze, myliła imiona wnuków, zapominała odpisać na maila. Potem zaczęła zapominać słów. Najpierw tych bardziej wyszukanych, mówiła dobry zamiast przepyszny, inny zamiast wyjątkowy. To też nie dziwiło specjalnie, pochodziła z prostej, imigranckiej rodziny i nigdy nie miała talentu do języków. Do lekarza zaprowadziliśmy ją po tym, jak wyszła rano do sklepu i nie wróciła. Znaleźliśmy ją pod wieczór – ja ją znalazłam. Siedziała na ławce pod sklepem i trzęsła się z zimna. Gdy mnie zobaczyła, po policzku spłynęła jej mała łezka. Żadna z nas nic nie powiedziała, wzięłam ją pod rękę i zaprowadziłam do mieszkania. Następnego dnia poszła do lekarza.

Parę słów o mojej mamie

czytaj wpis

liczba wyświetleń: 1 477