22 czerwca 2019KILKA SŁÓW O DZIECIACH
Jestem prawie na czas – pięć minut to przecież żadne spóźnienie. Nie spieszę się za bardzo, nie ma sensu biec, nie chcę przecież wyglądać, jakbym dopiero przebiegła maraton. Zatrzymuję się na chwilę w szatni, buty na zmianę zdecydowanie nie wyglądają zachęcająco, więc rozglądam się naokoło, czy nie ma pani woźnej i w niezmienionych sandałkach idę do sali. Na świetlicy siedzi dziesięcioro dzieci, siedzą na małych niebieskich pufach i wpatrują się telewizor. Na środku leżą porozrzucane klocki, a w rogu pani Natalia składa rozsypane puzzle. Po jej minie wnioskuję, że musiało to być przynajmniej trzysta kawałków. Odchrząkam lekko i opiekunka podnosi na mnie wzrok.