Czy nie dręczą Was czasem te uciążliwe pytania? Co ja tutaj robię? Czy ja dobrze to robię? Po co właściwie to robię? Jeśli niepewnie stawiacie swoje pierwsze kroki jako nauczyciele języka polskiego i wciąż rozważacie odwrót, zapraszam w moją podróż sentymentalną. Jeśli jest Wam bliskie powiedzenie, że najlepiej uczyć się na cudzych błędach, treść tego artykułu jest skierowana właśnie do Was.
O ile mi wiadomo, wielu moich kolegów po fachu – neofilologów i polonistów, stoi obecnie przed trudną decyzją o przekwalifikowaniu się. W związku z coraz większym zapotrzebowaniem na nauczycieli języka polskiego otwierają się przed nimi nowe możliwości. Są też tacy, którzy nieraz z przymusu, podjęli się nauczania języka polskiego i zastanawiają się, jak ten temat ugryźć. Domyślam się, że ci poszukujący swojej nauczycielskiej drogi są również wśród naszych czytelników. Jeśli tak, mamy ze sobą wiele wspólnego.
Uświadomiłam sobie ostatnio, że to już dziesięć lat minęło od mojej pierwszej przygody z nauczaniem języka polskiego jako obcego. Wstyd się przyznać nawet przed sobą, a co dopiero przed Wami, że zaczynałam bez kwalifikacji, odkrywając język polski wspólnie z moimi uczniami. Jako filolog rosyjski z wykształcenia miałam już wypracowane metody oraz kilka lat doświadczenia w uczeniu dorosłych i młodzieży, jednak w praktyce wielu rzeczy musiałam nauczyć się od początku. Gdyby dano mi taką szansę dzisiaj, prawdopodobnie bym odmówiła. Na szczęście wtedy byłam zbyt młoda, aby przewidzieć wszystkie ewentualne pułapki czyhające na początkującego nauczyciela, a nie da się ukryć, że było ich dość sporo.
Oto kilka moich największych grzechów w roli początkującego nauczyciela języka polskiego jako obcego. Mam nadzieję, że moje wskazówki skłonią Was do przemyśleń.
1. Omijanie poziomu A1
Mając pod swoimi skrzydłami grupę rosyjskojęzyczną czy ukraińskojęzyczną, łatwo dać się nabrać na to, że możemy zaczynać od wyższego poziomu. Przecież oni tak dużo rozumieją! Szybciutko realizujemy alfabet i ruszamy na wyższy poziom. Nic bardziej mylnego! Wrócimy do punktu wyjścia i stracimy jeszcze więcej czasu na poprawę niestety już utrwalonych błędów. A błędów ortograficznych, gramatycznych i leksykalnych będzie całkiem sporo. Z mojego doświadczenia wynika, że lepiej realizować wszystkie zagadnienia krok po kroku, ale stawiać porzeczkę wysoko i pracować w szybszym tempie niż w grupie niesłowiańskiej, a przede wszystkim wymagać poprawności językowej. Warto również kłaść nacisk na pracę samodzielną uczniów, gdyż w ramach zadań domowych mogą sami zapoznawać się z niektórymi zagadnieniami, a lekcja będzie okazją do rozmowy i sprawdzenia ich wiedzy w praktyce. Dodatkowo wykorzystajmy ich kreatywność do tworzenia różnorakich projektów, tak popularnych w dzisiejszej edukacji.
2. Przeprowadzanie gier językowych bez wymagania od uczniów poprawności
Z całą pewnością zabawa i przyjazna atmosfera sprzyjają procesowi uczenia. Gry wnoszą do naszych lekcji rywalizację, emocje, integrację i oczywiście możliwość użycia języka w praktycznych sytuacjach życiowych. Powinniśmy jednak stale mieć na uwadze, że służą one trenowaniu konkretnego słownictwa, utrwalaniu konstrukcji i nauczaniu zrozumiałej komunikacji. Nie twierdzę, że mamy psuć dobrą atmosferę i „bić ucznia po łapach” za każdym razem, kiedy popełni błąd, ale możemy popracować nad klarownym wyjaśnianiem naszych oczekiwań i strategią poprawy błędów.
3. Brak asertywności w stosunku do uczniów
Będąc niepewnym nauczycielem, często ulegamy niezadowoleniu i zachciankom uczniów. Osobiście wierzę, że proces uczenia polega na współpracy i w takim układzie przynosi najlepsze efekty. Jednak to my jesteśmy przewodnikami w tej drodze i powinniśmy zdawać sobie sprawę, co jest nam niezbędne, a bez czego możemy się w tym momencie obejść, aby dojść do wyznaczonego celu. Żeby osiągnąć tę pewność siebie, zapewne musimy przejść kilka razy tę samą drogę, przez którą rozumiem tutaj, np. cały poziom językowy, od początku do końca. Wiemy wtedy, gdzie jest czas na postój, a gdzie trzeba przyspieszyć. Tylko praktyka nas uratuje. Nie lekceważmy jednak uwag naszych uczących się, a rozważmy je dla siebie, bo i nasi uczniowie mogą nam być nauczycielami i inspiracją.
4. Narzekanie nauczyciela na poziom trudności gramatyki
Zgadzam się, polska gramatyka jest skomplikowana i wymagająca. Sama mierzyłam się z nią w pierwszych latach nauczania, bo to nauczyciel w pierwszej kolejności powinien mieć wszystkie końcówki w jednym paluszku. Z pewnością dla ucznia jest to zadanie jeszcze bardziej wymagające. Nie utrudniajmy mu tego. Okazując naszą niechęć, nie wspieramy go w jego frustracji. Powiedziałabym nawet, że krytykowanie gramatyki przez nauczyciela jest jak strzał w kolano. Okażmy uczniom zrozumienie, a następnie wskażmy im odpowiednie metody.
Zakładając, że wśród zainteresowanych tematem czytelników znajdują się dwie grupy nauczycieli – poloniści i neofilolodzy, pozwolę sobie skierować do Was jeszcze kilka słów.
Drodzy Poloniści!
Spróbujcie uprościć Wasz język i bądźcie świadomi każdego użytego słowa. Pozornie najprostsze słowa, np. czyli, niby, jakby, okażą się kompletnie niezrozumiałe i mogą zaburzyć komunikację.
Pamiętajcie, że uczycie języka w ujęciu praktycznym, nie traćcie więc czasu na naukowe rozprawy o zjawiskach gramatycznych i fonetycznych.
Zróbcie eksperyment. Zapiszcie się na kurs języka obcego lub zainstalujcie w telefonie aplikację do nauki i zobaczcie, jak to jest po tej drugiej stronie. Zapewniam Was, że to bezcenne przeżycie!
Drodzy Neofilolodzy!
Czerpcie jak najwięcej ze sprawdzonych już metod z zajęć pierwszego nauczanego przez Was języka. Metodyka nauczania języka polskiego wciąż się rozwija, więc techniki stosowane podczas lekcji innych języków mogą okazać się niezwykle cenne.
Pamiętajcie, że Wasi uczniowie to nie Polacy i mogą mieć zupełnie inne nawyki edukacyjne niż oni. Warto zasięgnąć wiedzy o stylach nauczania w innych krajach, aby uniknąć niepotrzebnej frustracji zarówno po stronie ucznia jak i nauczyciela.
Nie zapominajcie, że nie wszyscy obcokrajowcy mówią po angielsku. Starajcie się więc objaśniać znaczenia słów po polsku, używając internacjonalizmów, rysując i pokazując gestem i mimiką. Jeśli język angielski lub inny jest obecny na waszych lekcjach, dbajcie o to, aby nie zostać obsadzonym w roli tłumacza waszych uczniów, gdyż nie skłoni ich to do myślenia w języku polskim i trwałego zapamiętywania informacji.
Mam nadzieję, że moje porady będą dla Was dobrym początkiem kreowania swojej metody – jakimś rodzajem punktu odniesienia. Sprawdźcie, czy to dla Was, czy się w tym odnajdujecie. Modyfikujcie je według uznania, bo przecież każdy nauczyciel posiada swój unikalny styl.
Jeśli chodzi o mnie, nie mam wątpliwości, że warto było podjąć to wyzwanie, którym jest nauczanie języka polskiego jako obcego. Tym bardziej, jeśli mam szansę pisać do Was z tego miejsca. Dziś wiem, że wejście na tę nową ścieżkę uchroniło mnie przed wypaleniem zawodowym i że był to punkt zwrotny w mojej karierze, a także początek wielu inspirujących znajomości. Jestem ciekawa, jak będzie w Waszym przypadku.
Autorka: Magdalena Wyglądacz
Dodaj komentarz:
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.