POLSKIE KOMEDIE LAT 80. – 6 tytułów, które koniecznie musisz zobaczyć!

Zapytacie, zupełnie słusznie, czy istnieje coś takiego, jak fenomen polskiej komedii? Ja odpowiem – przekonajcie się sami. Jedno jest pewne, w naszym krajowym repertuarze, znajdziecie naprawdę sporo doskonałych, kultowych filmów, szczególnie z czasów PRL, które do dziś bawią pokolenia Polaków. Zabawne, świetnie pomyślane, najczęściej z drugim dnem – stanowią szczytowe osiągnięcie polskiego kina popularnego. Wszystkie zaś łączy specyficzna autoironia, wyśmiewanie narodowych przywar oraz bardzo trafne oddanie otaczającej rzeczywistość i jej absurdów.

Istnieje powiedzenie, że nie ma nic lepszego niż humor stworzony pod nas samych. A wiadomo, że Polacy są rozrywkowym narodem ze specyficznym poczuciem humoru, dlatego śmiać się z siebie potrafią. Mamy nadzieję, że rekomendowane filmy przypadną Wam do gustu! Dla ułatwienia, nasz cykl podzieliłam na dekady i filmowe gatunki, a początkiem staną się właśnie komedie. W niniejszym wpisie startujemy z szalonymi latami osiemdziesiątymi. Ufam, że jesteście gotowi na małą podróż w czasie!

KILKA SŁÓW O KOMEDIACH  LATACH 80

Wydaje się, że największą siłą komedii lat 80. była trafność w oddaniu absurdów życia w PRL-u. Zarówno twórcy, jak i widzowie po prostu wiedzieli, że nic nie działa tak, jak powinno, a sposób załatwiania spraw, był daleki od ideału. Polska, naturalna przedsiębiorczość w takim systemie musiała przeradzać się w zwykłe cwaniactwo. Kombinował praktycznie każdy, a połączenie tej kombinatoryki z naszym narodowym romantyzmem oraz urzędniczą mentalnością pseudoelit dawało mieszankę wybuchową. Nic więc dziwnego, że komedia w latach 80. była w Polsce bez wątpienia najpopularniejszym gatunkiem filmowym. Stało się tak z dwóch powodów – po pierwsze społeczeństwo szukało w filmach odskoczni od szarej codzienności, po drugie niemal wszystkie znaczące komedie lat 80. zawierały uwielbiane przez publiczność polityczne aluzje i wyjątkowe, cytowane przez kolejne lata dialogi.

W tym miejscu należy także wspomnieć o przynajmniej dwóch nazwiskach. Szczególną rolę w obrazowaniu naszego „polskiego podwórka” odegrał Stanisław Bareja, uchodzący za jednego z najlepszych twórców komedii w historii polskiego kina. Reżyser „popełnił” tak niezwykłe tytuły,  jak „Żona dla Australijczyka”, „Poszukiwany, poszukiwana”, „Brunet wieczorową porą” czy „Miś” – jedna z najlepszych polskich komedii. Myśląc o filmach Barei, Konrad Zarębski, napisał, że są one „podstawowym źródłem wiedzy o codzienności PRL, jedynym powszechnie akceptowanym i bezdyskusyjnie uznanym za prawdziwe”.

Drugim, głośnym reżyserem jest Juliusz Machulski, który ubrał swoje produkcje w różne kostiumy, ale nie zmienił charakterystycznego, komentującego bieżące absurdy rysu. Seria „Vabank”, „Kingsajz”, ale przede wszystkim „Seksmisja” to kopalnia niezapomnianych cytatów, a jednocześnie najbardziej unikatowy obraz minionej rzeczywistości.

Poniżej nasza lista obowiązkowych tytułów!

SEKSMISJA

 Reżyser: Juliusz Machulski

Scenariusz: Juliusz Machulski, Jolanta Hartwig, Pavel Hajný

Rok produkcji: 1983

Obsada: Jerzy Stuhr, Olgierd Łukaszewicz, Bożena Stryjkówna

„Seksmisja” to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich tytułów, który już w czasach PRL-u okazał się wielkim sukcesem, a po latach tylko zyskuje na popularności. Dzieło zostało utrzymane w konwencji science-fiction, a jego akcja toczy się w 2044 roku.

„Seksmisja” to fascynująca wizja świata przyszłości rządzonego i zamieszkiwanego przez same kobiety, w którym nagle pojawiają się…mężczyźni. Tej wyjątkowej produkcji poświęciliśmy już  odrębny artykuł.

MIŚ

Reżyser: Stanisław Bareja

Scenariusz: Stanisław Bareja, Stanisław Tym

Rok produkcji: 1980

Obsada: Stanisław Tym, Christine Paul-Podlasky, Krzysztof Kowalewski, Barbara Burska

Ta wyjątkowa komedia, która ma już 40 lat(!), niczym mozaika, składa się z groteskowych epizodów ukazujących rozpad PRL-owskiego systemu. Polacy uznają film za prawdziwą „perełkę”, w której widzimy liczne sceny z barów mlecznych, urzędów i sklepów ujawniające absurd codziennej egzystencji Polaków. Wokół historii Ryszarda Ochódzkiego, granego przez Stanisława Tyma, narasta wiele ważnych, małych opowieści charakteryzujących rzeczywistość początku lat osiemdziesiątych.

O „Misiu” mówi się często, jako o zbiorze luźnych skeczy, jednak intryga w filmie Stanisława Barei jest prawdziwie misterna. Krążą też słuchy, że scenariusz był dla aktorów jedynie inspiracją, bowiem wiele kultowych tekstów i dialogów powstało spontanicznie – na planie zdjęciowym.

Punktem wyjścia dla fabuły są problemy z paszportem prezesa klubu sportowego „Tęcza”, Ryszarda Ochódzkiego. Należy pamiętać, że paszport w dobie PRL-u był dokumentem, który podlegał wyjątkowej kontroli władzy. Ostatecznie główny bohater zostaje zatrzymany w kraju, ponieważ w jego paszporcie brakuje kilku stron. Mężczyzna nie ma wątpliwości, że za wszystkim stoi jego była żona, która próbuje uniemożliwić Ochódzkiemu wyjazd z Polski do Londynu celem opróżnienia konta, które przed laty wspólnie założyli. Aby przejąć pieniądze zanim zrobi to eks-małżonka, bohater postanawia znaleźć sobowtóra, który mógłby pojechać do Anglii zamiast niego…. 

A jak wygląda tytułowy MIŚ? Jest zbudowany ze słomy na szkielecie stalowym, ma 7 metrów wzrostu i waży 300 kg. W filmie został umieszczony jako symbol idiotyzmu i bezsensu minionych czasów.

Gdy już obejrzycie komedię, możecie poznać też kilka ciekawostek na temat tej produkcji.

KINGSAJZ

Reżyseria: Juliusz Machulski

Scenariusz: Juliusz Machulski, Jolanta Hartwig-Sosnowska

Rok produkcji: 1987

Obsada: Jerzy Stuhr, Katarzyna Figura, Jacek Chmielnik, Leonard Pietraszak, Jan Machulski

„Kingsize” bawi do łez, a to za sprawą świetnej gry aktorskiej i wykreowanej baśniowej scenerii. Jestem pewna, że Wam się spodoba…niezależnie czy wierzycie w krasnoludki czy nie.

A teraz kilka słów o fabule tej kultowej komedii. W podziemiach Instytutu Badań Czwartorzędu dowiadujemy się, że istnieje kraina zwana Szuflandią, którą zamieszkują krasnoludki. Na jej krajobraz składają się szuflady, segregatory i inne atrybuty urzędniczej rzeczywistości. Panuje tu nadszyszkownik Kilkujadek, który z pomocą zaufanej świty kieruje społecznością, tak, by przypadkiem żaden podwładny nie wykrył tajemnicy Kingsajzu, czyli eliksiru pozwalającego krasnoludkowi uzyskać rozmiary człowieka i zamieszkać w krainie ludzi. Przypadek sprawia, że alchemik Adaś samodzielnie uzyskuje tajemnicza miksturę, wypija ją, przenosi się do ludzkiego świata i…nie bardzo chce wracać.

W filmie zobaczycie też niezapomnianą scenę „erotyczną” – podróż krasnoludka po kobiecym ciele, która jak na ówczesne czasy była wielkim przełomem i prawdziwym manifestem!

C.K. DEZERTERZY

Reżyseria: Janusz Majewski

Scenariusz: Janusz Majewski, Pavel Hajný

Rok produkcji: 1985

Obsada: Marek Kondrat, Wiktor Zborowski, Zoltán Bezerédy

Akcja filmu Janusza Majewskiego rozgrywa się pod koniec I wojny światowej, w 1918 roku. Do garnizonu na węgierskiej prowincji przybywa nowy zastępca dowódcy, austriacki porucznik von Nogay, który jest służbistą i chce uczynić z wielonarodowej zbieraniny żołnierzy doborową kompanię. Wśród szeregowców znajduje się młody Polak Jan Kaniowski zwany Kanią, który wraz z przyjaciółmi planuje ucieczkę. Pomagają mu Węgier Benedek i Żyd Haber. Haber dostarcza Kani czyste blankiety rozkazów wyjazdu. Do zrealizowania planu potrzebne są jednak pieniądze…

Przedstawiona historia bawi i jednocześnie daje do myślenia, a oryginalny scenariusz i znakomita gra aktorska gwarantują świetną zabawę (nie tylko dla starszego pokolenia). Mówi się, że filmowa farsa nawiązuje do „Przygód dobrego wojaka Szwejka” – dlatego jeśli znacie jego przygody – wiecie czego się spodziewać. Komedia zawiera też silne akcenty pacyfistyczne, a rubaszny (mocny) humor rozładowuje ponurą wojenną rzeczywistość.

SPRAWA SIĘ RYPŁA

 Reżyser: Janusz Kidawa

Scenariusz: Janusz Kidawa (na podstawie sztuki Ryszarda Latki)

Rok produkcji: 1984

Obsada: Franciszek Pieczka, Anna Miesiączek, Roch Sygitowicz, Wawrzyn Pytlarz, Justyna Pilarz, Jerzy Korcz, Liliana Czarska, Janusz Paździorko, Marian Dziędziel

Mówi się, że narodowo obdarzeni jesteśmy genem kombinowania. Ale, by tak po prostu kłamać, jak z nut? „Sprawa się rypła” to inteligentna  satyra na chciwość, kombinatorstwo i  zwykłą ludzką głupotę. Na ekranie poznajemy rodzinę Placków, która nie tak dawno pochowała babcię, seniorkę rodu. W bliskiej przyszłości staruszka miała obchodzić swoje setne urodziny. Niespodziewanie Placków odwiedza urzędniczka i przekonana, że jubilatka żyje, wręcza jej synowi Ludwikowi prezenty od władz gminy. Skąpy i chciwy gospodarz nie wyprowadza kobiety z błędu. Jest pewien, że prawda nie wyjdzie na jaw, bowiem skromny pogrzeb kobiety widzieli tylko sąsiedzi…

Scenariusz filmu powstał na podstawie popularnej w latach 70. farsy Ryszarda Latki „Tato, tato, sprawa się rypła”. W filmie także usłyszymy to kultowe zdanie, które wypowiada Józek, jeden z młodszych bohaterów. Oznacza ono, że w trakcie działań pojawiają się komplikacje, coś się wyda i nie pójdzie po założonej myśli.

KOGEL MOGEL

Reżyser: Roman Załuski

Scenariusz: Ilona Łepkowska, Roman Załuski

Rok produkcji: 1988

Obsada: Grażyna Błęcka-Kolska, Ewa Kasprzyk, Zdzisław Wardejn, Dariusz Siatkowski

Moja ostatnia propozycja to romantyczne polskie love story. Kogel-mogel Romana Załuskiego to pierwsza polska komedia romantyczna, do dziś ciesząca się niesłabnącą popularnością. Film opowiada o losach Kasi Solskiej (w jej rolę wciela się Grażyna Błęcka-Kolska), która dzień przed swoim ślubem ucieka z prowincji do Warszawy, żeby podjąć wymarzone studia pedagogiczne. W stolicy bohaterka podejmuje pracę w charakterze niani, a jej pracodawcami są docent Marian Wolański i jego żona Barbara. Jednocześnie dziewczyną zaczyna się interesować młody inżynier Paweł Zawada…i tak nawiązują się relacje, które budzą wiele emocji, a akcja nabiera zupełnie nieoczekiwanych zwrotów.

Film doczekał się także swych kontynuacji. Jeśli wrażeń będzie Wam mało koniecznie oglądnijcie: „Galimatias, czyli kogel-mogel II”, „Miszmasz, czyli kogel-mogel 3”, oraz „Koniec świata, czyli kogel-mogel 4”!

*Ciekawostka nie-filmowa

Kogel-mogel lub kogiel-mogiel to prosty deser z surowych żółtek jaj utartych z cukrem. Czasem do masy z żółtek i cukru dodaje się także białka ubite na pianę. Słowo to oznacza też rozgardiasz, miszmasz, bałagan (emocjonalny), gmatwaninę, czyli wszystko to, co dzieje się między głównymi bohaterami w filmie Romana Załuskiego.

Mamy nadzieję, że długie czerwcowe wieczory zachęcą Was do letniego polskiego kina „pod chmurką”. Dobrej zabawy i dużo uśmiechu!

Autor: Iwona Huber

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodał Iwona Huber w dniu 16-06-2021 · Opublikowano w kategorii Lifestyle
Udostępnij ten post
8 wakacyjnych sposobów by skutecznie uczyć się języka polskiego i nie… odpuścić!

Najważniejszą kwestią w nauce języka obcego jest motywacja. Bez entuzjastycznego i konsekwentnego podejścia bardzo trudno o rezultaty, szczególnie, gdy nasze Read more

Biegnij za swoim językiem!

Skąd bierze się taka popularność biegania w ostatnim czasie? Z jednej strony to sport i wysiłek fizyczny, który realnie wpływa Read more

15 przyjemnych sposobów na naukę polskich słówek cz.1

Nauka słówek to podstawa językowego sukcesu i klucz do barwnego świata przyjaźni, edukacji czy podróży. Skoro zaś podstawa, to zróbmy Read more

Dodaj komentarz: