W każdym państwie istnieją takie produkcje filmowe, bez których trudno wyobrazić sobie narodowy koloryt i tożsamość. Do tych kultowych ekranizacji w polskim kinie należą komedie przełomu lat 80. i 90. – zabawne, doskonale przemyślane, wieloznaczne i bardzo polskie.
Specjalnie dla Was startujemy z nowym cyklem, którego celem jest zaproszenie Was przed ekrany i poznanie największych przebojów polskiego kina, które w krzywym zwierciadle przedstawiają polską historię. Zaczynamy od dzieła, które obok wyjątkowo atrakcyjnego tematu (!) stało się wizualnym komentarzem ówczesnej sytuacji politycznej kraju, mianowicie od SEKSMISJI w reżyserii Juliusza Machulskiego.
„Seksmisja” to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich tytułów, który już w czasach PRL-u cieszył się wielkim sukcesem, a po latach tylko zyskuje na popularności. Dzieło zostało utrzymane w konwencji science-fiction, a jego akcja toczy się w 2044 roku.
ŚWIAT KOBIET
Seksmisja to fascynująca wizja świata przyszłości rządzonego i zamieszkiwanego przez same kobiety, w którym nagle pojawiają się…mężczyźni.
Dwaj ostatni przedstawiciele męskiego gatunku – Maks Paradys (Jerzy Stuhr) i Albert Starski (Olgierd Łukaszewicz), zahibernowani w dalekiej przeszłości, zostają odmrożeni w celu dokonania ostatecznej transformacji płci. Panowie początkowo są nieco zagubieni, szybko jednak przystępują do akcji i walki o przywrócenie światu niezbędnej równowagi…Oczywiście kobiety starają się przystosować panów do swojej społeczności, jednak w tej ciekawej walce płci na szczęście wygrywa natura. Jak? Zobaczcie sami.
GORZKI SMAK SYSTEMU
Premiera komedii odbyła się w 1984 roku i w tym przypadku data okazała się bardzo symboliczna. Niektórzy doszukiwali się związku „Seksmisji” z innym dziełem, tym razem literackim, czyli „Rokiem 1984” Georga Orwella. Pisarz w swej powieści stworzył przejmującą wizję państwa totalitarnego, rządzonego przez Wielkiego Brata, Juliusz Machulski stworzył dzieło o podobnym proroczym znaczeniu. Wszechwładna Liga Kobiet pełni w Seksmisji rolę alegorii systemu totalitarnego, który całkowicie ubezwłasnowolnił polską męskość. Okres peerelowski to bowiem uzależnienie od potężnego wschodniego sąsiada, a więc czas ubezwłasnowolnienie i „zamrożenia” Polaków.
CENZURA, czyli jak powiedzieć COŚ, nie mówiąc nic
Zanim film pojawił się na ekranach kin, musiał oficjalnie przejść kontrolę cenzury. Juliusz Machulski specjalnie nagrał scenę, w której Jerzy Stuhr układa palce w „V” (znak Solidarności), by komisja zwróciła uwagę głównie na ten moment, a resztę pominęła. Niestety, nie były to jedyne cięcia. Ostatecznie, wersję polską komedii cenzura skróciła o 3 minuty. Usunięto z niej m.in. fragment, gdy Maks mówi swe słynne zdanie: „Kierunek wschód. Tam musi być jakaś cywilizacja!”
W latach 80. i 90. Seksmisja była jednym z najchętniej oglądanych polskich filmów i jednym z nielicznych przykładów na to, że w Polsce także da się nakręcić udane, zabawne kino całymi garściami czerpiące z dziedzictwa gatunku.
Dla tych, którzy są zaciekawieni, mały fragment filmu z angielskimi napisami:
https://www.youtube.com/watch?v=lwleaxA0ps0
Serdecznie polecamy – nie tylko Panom!
Autor: Iwona Huber
Dodaj komentarz:
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.